-Kylie- przerwała.- jest dobrze- uśmiechnęła się. Dlaczego jej nie uwierzyłam?
-Alison- użyłam tego samego tonu co ona.- nie ufasz mi?- zerknęłam ukradkiem na dziewczynę i wzięłam do ręki laptopa i paczkę Lasy'ów, usiadłam obok przyjaciółki która od razu dorwała się do chipsów. Obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Odpaliłam laptopa.
-Zaufałam ci kiedy przysięgłaś mi w 2 klasie, że nie zapomnisz oddać mi na następny dzień mojej ulubionej lalki. - tak w 2 klasie dalej bawiłyśmy się lalkami.- nie pożałowałam bo na następny dzień mi ją oddałaś- niekontrolowanie się uśmiechnęłam. - ufam ci najbardziej na świecie- powiedziała.- i nic tego nie zmieni. Miałam lekki problem ale udało mi się go załatwić. Uwierz, nic mi się poważnego nie stało. Doceniam to, że się o mnie martwisz.- to było słodkie.
-Na pewno? Bo wiesz wyglądałaś na..- przerwała mi.
-Jest dobrze- uspokoiła mnie- mamo- zaśmiałyśmy się.
-Oglądamy jakiś film?- zaproponowała.
-Dobry pomysł- przytaknęłam. - horror?- spojrzałam na Ali.
-Wiesz, słyszałam, że ostatnio wyszła do kin jakaś komedia romantyczna- wzięła ode mnie laptopa i zaczęła pisać coś na klawiaturze.
-Serio? Jak się nazywa?- zapytałam przyjaciółki z ciekawością.
-Love in Teacher- zamilkłam i przełknęłam lekko ślinę.
-Co?- spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Nic- zaśmiałam się, żeby zmylić Alison- brzmi ciekawie- udawałam. Szczerze, nie miałam ochoty oglądać tego filmu. Po co mi fikcja jak od jakiegoś czasu żyję fabułą tego filmu?
Odetchnęłam z ulgą jak po wyczekiwanych 2 godzinach na ekranie zobaczyłam napisy końcowe. Przyjaciółka mruknęła niezadowolona.
-Szkoda, że już koniec- opadła na łóżko i wyprzedzając mnie, zjadła ostatniego chipsa.
-Nie chce mi się spać- powiedziałam. Spojrzałam na Ali której twarz przybrała znajomy mi wyraz.
-Myślisz o tym samym co ja?- uniosła brwi, a na jej twarzy zagościł chytry uśmieszek.
-To szalone- mruknęłam i spojrzałam na zegarek- 22:07.
-Tylko godzina- spojrzała na mnie z nadzieją.
-Godzina- podkreśliłam i obie wstałyśmy z łóżka. Na szczęście Ali buty zostawiła w pokoju, oszczędziłyśmy sobie schodzenia na dół. Ogarnęłyśmy trochę pokój i ułożyłyśmy poduszki pod kołdrę. Żeby nie daj Boże, mama tu przyszła i zobaczyła,że nas nie ma. Myślę, że po ciemku nie będzie wyglądać to podejrzanie. Podniosłam okno do góry i jako pierwsza jak najciszej umiałam ześlizgnęłam się po rynnie i skoczyłam na dach od garażu, już nie raz wymykałam się w środku nocy z domu, miałam tak jakby wprawę. Po czym za mną zeszła Ali. Miałyśmy farta, że drabina była z tyłu garażu i miałyśmy normalnie po czym zejść z dachu. To znaczy to było i tak nienormalne ale nie musiałyśmy zeskakiwać.
-Żółwik- wysunęłam rękę do blondynki, po czym przybiła mi żółwika. Zaśmiałam się cicho. Przeszłyśmy przez niską bramę i szybkim krokiem zaczęłyśmy iść w stronę centrum miasta.
-Więc gdzie?- zapytałam Ali.
-Może do "West rose"?- zdziwiłam się, że wybrała chyba najniebezpieczniejszy klub w tej okolicy.
-Serio?- zerknęłam na dziewczynę. - tam zawsze kręci się tyle podejrzanych typów- wszędzie ale nie tam.
-Ale "tam"- zrobiła cudzysłów w powietrzu.- są najlepsze drinki i muzyka- mruknęła.
-Ali, mamy wrócić do domu za godzinę- skarciłam przyjaciółkę.- masz zamiar pić?
-Będę grzeczna, chodźmy tam- szybko zmieniła temat i wywróciłam oczami.
-Dobra- włożyłam ręce do tylnych kieszonek w spodniach i skierowałyśmy się do klubu.
-Chodź- blondynka pociągnęła mnie za koszulkę i obie usiadłyśmy na krzesłach barowych.
-Wolałabym usiąść gdzieś na boku- mruknęłam niezadowolona. Wywróciła oczami.
-Nie marudź- powiedziała.
-Co dla pięknych dziewczyn?- usłyszałam głos barmana. Spojrzałam na niego. Przystojny. Ali zachichotała. Gdy już chciała coś powiedzieć przerwałam jej.
-Miałyśmy nie pić- syknęłam i uderzyłam rękę w jej nogę. Na jej twarzy pojawił się grymas.
-Widzę, że odpowiedzialna koleżanka- zaśmiał się chłopak. Po raz kolejny wywróciłam oczami.
-Coś słabego- powiedziała blondynka, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. No tak, to Alison, czego mogłaś się spodziewać.
-Dla panienki też?- złapałam kontakt wzrokowy z szatynem.
-Tak- zaczęłam.- pepsi- chłopak zaczął się śmiać po czym odwrócił się i zaczął przygotowywać nasze, to znaczy Ali zamówienie.
-Jesteś niemożliwa- przyjaciółka wybuchnęła śmiechem.
-A ty nienormalna- również się zaśmiałam.
Odetchnęłam z ulgą jak po wyczekiwanych 2 godzinach na ekranie zobaczyłam napisy końcowe. Przyjaciółka mruknęła niezadowolona.
-Szkoda, że już koniec- opadła na łóżko i wyprzedzając mnie, zjadła ostatniego chipsa.
-Nie chce mi się spać- powiedziałam. Spojrzałam na Ali której twarz przybrała znajomy mi wyraz.
-Myślisz o tym samym co ja?- uniosła brwi, a na jej twarzy zagościł chytry uśmieszek.
-To szalone- mruknęłam i spojrzałam na zegarek- 22:07.
-Tylko godzina- spojrzała na mnie z nadzieją.
-Godzina- podkreśliłam i obie wstałyśmy z łóżka. Na szczęście Ali buty zostawiła w pokoju, oszczędziłyśmy sobie schodzenia na dół. Ogarnęłyśmy trochę pokój i ułożyłyśmy poduszki pod kołdrę. Żeby nie daj Boże, mama tu przyszła i zobaczyła,że nas nie ma. Myślę, że po ciemku nie będzie wyglądać to podejrzanie. Podniosłam okno do góry i jako pierwsza jak najciszej umiałam ześlizgnęłam się po rynnie i skoczyłam na dach od garażu, już nie raz wymykałam się w środku nocy z domu, miałam tak jakby wprawę. Po czym za mną zeszła Ali. Miałyśmy farta, że drabina była z tyłu garażu i miałyśmy normalnie po czym zejść z dachu. To znaczy to było i tak nienormalne ale nie musiałyśmy zeskakiwać.
-Żółwik- wysunęłam rękę do blondynki, po czym przybiła mi żółwika. Zaśmiałam się cicho. Przeszłyśmy przez niską bramę i szybkim krokiem zaczęłyśmy iść w stronę centrum miasta.
-Więc gdzie?- zapytałam Ali.
-Może do "West rose"?- zdziwiłam się, że wybrała chyba najniebezpieczniejszy klub w tej okolicy.
-Serio?- zerknęłam na dziewczynę. - tam zawsze kręci się tyle podejrzanych typów- wszędzie ale nie tam.
-Ale "tam"- zrobiła cudzysłów w powietrzu.- są najlepsze drinki i muzyka- mruknęła.
-Ali, mamy wrócić do domu za godzinę- skarciłam przyjaciółkę.- masz zamiar pić?
-Będę grzeczna, chodźmy tam- szybko zmieniła temat i wywróciłam oczami.
-Dobra- włożyłam ręce do tylnych kieszonek w spodniach i skierowałyśmy się do klubu.
-Chodź- blondynka pociągnęła mnie za koszulkę i obie usiadłyśmy na krzesłach barowych.
-Wolałabym usiąść gdzieś na boku- mruknęłam niezadowolona. Wywróciła oczami.
-Nie marudź- powiedziała.
-Co dla pięknych dziewczyn?- usłyszałam głos barmana. Spojrzałam na niego. Przystojny. Ali zachichotała. Gdy już chciała coś powiedzieć przerwałam jej.
-Miałyśmy nie pić- syknęłam i uderzyłam rękę w jej nogę. Na jej twarzy pojawił się grymas.
-Widzę, że odpowiedzialna koleżanka- zaśmiał się chłopak. Po raz kolejny wywróciłam oczami.
-Coś słabego- powiedziała blondynka, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. No tak, to Alison, czego mogłaś się spodziewać.
-Dla panienki też?- złapałam kontakt wzrokowy z szatynem.
-Tak- zaczęłam.- pepsi- chłopak zaczął się śmiać po czym odwrócił się i zaczął przygotowywać nasze, to znaczy Ali zamówienie.
-Jesteś niemożliwa- przyjaciółka wybuchnęła śmiechem.
-A ty nienormalna- również się zaśmiałam.
Chłopak postawił nasze zamówienie na blacie.
-To chyba najsłabszy drink jaki kiedykolwiek zrobiłem- powiedział i uśmiechnął się do Alison. Przez światła co chwile migające i świecące na nasze twarze mogłam dostrzec na policzkach dziewczyny lekkie rumieńce. Teraz mi się przypomniało, co kazał przekazać mi Mike.
-Ali- przywróciłam przyjaciółkę na Ziemię.
-Hm?- mruknęła i spojrzała na mnie.
-Mike pytał o ciebie- zaczęłam.
-Kylie, nie gadajmy teraz o tym- przerwała mi szybko.
-Kazałaś mu zadzwonić, a go olałaś- powiedziałam z wyrzutem.
-To sprawa między mną a Mikiem- rzuciła.- nie wtrącaj się- wow, tego się po niej nie spodziewałam.
-Idziesz?- wstała z krzesła i spojrzała na mnie wyczekująco.
-Nie mam ochoty tańczyć- wzruszyłam obojętnie ramionami. Wywróciła oczami i zniknęła w tłumie ludzi ocierających się o siebie. Westchnęłam i obróciłam się w stronę blatu i wzięłam do reki szklankę z napojem.
Nie wiem ile czasu minęło, ale wystarczająco żebym zaczęła martwić się o przyjaciółkę. Wypiłam do końca pepsi i wstałam z krzesła. Rzuciłam jeszcze na blat należne pieniądze i zaczęłam przedzierać się przez tłum. Gdy chciałam zrobić kolejny krok, poczułam silne ramiona ciągnące mnie w nawet nie wiem jaką stronę. Zaczęłam się wyrywać, na marne.
-Spokojnie- usłyszałam znajomy głos tuż przy moim uchu. Obróciłam się gwałtownie i spojrzałam na chłopaka. W jednej chwili zaczęłam żałować, że przyszłyśmy do tego pieprzonego klubu.
-Puść mnie- syknęłam i jakimś dziwnym cudem wyrwała się z uścisku James'a.
-Kylie, możemy to naprawić- wybuchnęłam śmiechem. Nigdy w życiu nie słyszałam takiego żałosnego tekstu.
-Spierdalaj- rzuciłam i jak najszybciej odeszłam. Drodzy Państwo, mój były chłopak.
W końcu zauważyłam Ali, tańczyła z jakimś chłopakiem. Szybko podeszłam do niej.
-Musimy iść- krzyknęłam i odciągnęłam przyjaciółkę od nieznajomego. Wywróciła oczami.
-Zaraz przyjdę- rzuciła i odwróciła się do chłopaka. Odeszłam od nich i skierowała się do wyjścia z klubu. Wyszłam na zewnątrz i od razu zimny wiatr uderzył w moje ciało. Wzdrygnęłam się. Nie musiałam długo na szczęście długo czekać na Ali.
-Wszystko ok?- zapytała w drodze powrotnej do domu.
-Nie- powiedziałam cicho i zwolniłam- nie jest ok- szepnęłam i już całkiem zatrzymałam się na środku chodnika.
-Kylie, co jest?- zapytała.
-James- wyszeptałam- on..- zacięłam się.
-On?- spojrzała na mnie zaniepokojona.
-Wrócił.
* * *
Przepraszam, za taki beznadziejny rozdział :/
Miałam pomysł, ale nie wiedziałam jak to wszystko połączyć.
Przepraszam... Do następnego:)
-To chyba najsłabszy drink jaki kiedykolwiek zrobiłem- powiedział i uśmiechnął się do Alison. Przez światła co chwile migające i świecące na nasze twarze mogłam dostrzec na policzkach dziewczyny lekkie rumieńce. Teraz mi się przypomniało, co kazał przekazać mi Mike.
-Ali- przywróciłam przyjaciółkę na Ziemię.
-Hm?- mruknęła i spojrzała na mnie.
-Mike pytał o ciebie- zaczęłam.
-Kylie, nie gadajmy teraz o tym- przerwała mi szybko.
-Kazałaś mu zadzwonić, a go olałaś- powiedziałam z wyrzutem.
-To sprawa między mną a Mikiem- rzuciła.- nie wtrącaj się- wow, tego się po niej nie spodziewałam.
-Idziesz?- wstała z krzesła i spojrzała na mnie wyczekująco.
-Nie mam ochoty tańczyć- wzruszyłam obojętnie ramionami. Wywróciła oczami i zniknęła w tłumie ludzi ocierających się o siebie. Westchnęłam i obróciłam się w stronę blatu i wzięłam do reki szklankę z napojem.
Nie wiem ile czasu minęło, ale wystarczająco żebym zaczęła martwić się o przyjaciółkę. Wypiłam do końca pepsi i wstałam z krzesła. Rzuciłam jeszcze na blat należne pieniądze i zaczęłam przedzierać się przez tłum. Gdy chciałam zrobić kolejny krok, poczułam silne ramiona ciągnące mnie w nawet nie wiem jaką stronę. Zaczęłam się wyrywać, na marne.
-Spokojnie- usłyszałam znajomy głos tuż przy moim uchu. Obróciłam się gwałtownie i spojrzałam na chłopaka. W jednej chwili zaczęłam żałować, że przyszłyśmy do tego pieprzonego klubu.
-Puść mnie- syknęłam i jakimś dziwnym cudem wyrwała się z uścisku James'a.
-Kylie, możemy to naprawić- wybuchnęłam śmiechem. Nigdy w życiu nie słyszałam takiego żałosnego tekstu.
-Spierdalaj- rzuciłam i jak najszybciej odeszłam. Drodzy Państwo, mój były chłopak.
W końcu zauważyłam Ali, tańczyła z jakimś chłopakiem. Szybko podeszłam do niej.
-Musimy iść- krzyknęłam i odciągnęłam przyjaciółkę od nieznajomego. Wywróciła oczami.
-Zaraz przyjdę- rzuciła i odwróciła się do chłopaka. Odeszłam od nich i skierowała się do wyjścia z klubu. Wyszłam na zewnątrz i od razu zimny wiatr uderzył w moje ciało. Wzdrygnęłam się. Nie musiałam długo na szczęście długo czekać na Ali.
-Wszystko ok?- zapytała w drodze powrotnej do domu.
-Nie- powiedziałam cicho i zwolniłam- nie jest ok- szepnęłam i już całkiem zatrzymałam się na środku chodnika.
-Kylie, co jest?- zapytała.
-James- wyszeptałam- on..- zacięłam się.
-On?- spojrzała na mnie zaniepokojona.
-Wrócił.
* * *
Przepraszam, za taki beznadziejny rozdział :/
Miałam pomysł, ale nie wiedziałam jak to wszystko połączyć.
Przepraszam... Do następnego:)
Aaaa co z James'em? Co on zrobił? Bez Justin'a? Tak trochę dziwnie, ale no ok. Kocham to opowiadanie ;) Do następnego xx
OdpowiedzUsuńSpokojnie, wszystko będzie wyjaśniane po kolei w następnych rozdziałach. Dziękuję xx
UsuńCo to za James ???? Czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńJeju jaka podiara *.*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i wcale nie jest beznadziejny !! Czekam na następny z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuń