Opukałam się cała z piany i
wyszłam z pod prysznica, wzięłam ręcznik przygotowany wcześniej i wytarłam
swoje ciało. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki.
-Kochanie- usłyszałam głos
za moimi plecami i gwałtownie się odwróciłam. To by On.
-Wróć do mnie- błagał, a ja
nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Dlaczego mi to robisz?!-
nagle wydarł się i popchnął mnie z całej siły na szafę, upadłam na podłogę.
-Odpowiedz mi!- krzyknął.
Schylił się i pociągną mnie za włosy i podniósł do góry. W dalszej chwili nie
mogłam nic powiedzieć, a łzy które zaczęły spływać mi po policzkach wcale tego
nie ułatwiały.
*******************************
-Zamknij
się do cholery!- jęknęłam i wyłączyłam budzik. Wstałam i od razu udałam się do
łazienki która znajdowała się naprzeciwko mojego pokoju.
Po
szybkim prysznicu, wysuszeniu włosów i załatwieniu innych spraw jak umycie zębów,
wróciłam do pokoju. Otworzyłam bezowe drzwi i weszłam do swojej ulubionej
części pokoju-garderoby. Mogłabym w niej siedzieć godzinami, nie jest jakaś
ogromna ale nigdy nie wiem co ubrać. Po dłuższej chwili wybrałam czarne spodnie
z dziurami na kolonach, dżinsową koszulę i krótkie białe conversy. Wyszłam z
garderoby i rzuciłam ciuchy na łóżko. Podeszłam do mojego biurka, a raczej
toaletki i zrobiłam szybki, naturalny makijaż. Nienawidzę nosić tonę tapety,
jak polowa dziewczyn w szkole. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania,
ogarnęłam jeszcze swój pokój i wyszłam z niego. Minęłam pokój dla gości i drugą
łazienkę, zeszłam po schodach i od razu podeszłam do stołu. Chwyciłam pierwsze
lepsze jabłko i jedząc je podeszłam do lodówki. Zdjęłam przyczepioną na niej
jasno różową karteczkę i zaczęłam rozczytywać się z koślawego i niestarannego
pisma mamy.
Zrozumiałam
tylko, że wróci jutro rano bo musi zostać całą dobę w pracy. Moja mama pracuje
w szpitalu na recepcji, to, że mieszkamy w dużym mieście utrudnia spotykanie
się z nią. Ciągle jest zapracowana. W sumie od kąd tata odszedł od nas rzadko
ją widuje. Czasami zapomina, że ma prawie 17-letnią córkę która potrzebuje
wsparcia.
Z
rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Nie zdziwiłam się specjalnie,
była to moja przyjaciółka Alison. Wpuściłam blondynkę do środka.
-Mówiłam
Ci, że nie musisz dzwonić - zaśmiałam się krótko i wyrzuciłam ogryzek do
śmietnika.
-Nigdy
nie wiem kiedy zastanę twoją mamę- powiedziała cicho i spuściła wzrok.
Wiedziałam dokładnie dlaczego tak się zachowała. Ali wie jakie mam stosunki z
mamą, po prostu zrobiło jej się głupio.
-Dobra,
chodźmy już. Pani John wystarczająco się na nie uwzięła- mruknęłam i założyłam
kurtkę, chwyciłam torebkę i wyszłyśmy z domu.
-Wieszzz-
zaczęła- słyszałam dość ciekawe plotki- spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem,
mogłam dostrzec małe rumieńce na jej policzkach.
-Ooo,
czyżby moja mała Ali się zadurzyła?- zapytałam piskliwym głosem i wybuchnęłam
śmiechem.
-Co?
Niee! – krzyknęła i trąciła mnie lekko w ramie.- Ale myślę, że jak go zobaczysz
to..- nie dała dokończyć bo nagle koło nas zatrzymał się czarny samochód.
-Może
podwieźć was dziewczyny?- spojrzałyśmy na siebie z Ali i obie się zaśmiałyśmy.
Zawsze, od kąd Mike dostał od rodziców na 18-nastkę nowiuteńki samochód
zatrzymuje nas w drodze do szkoły i pyta: „Może podwieś was dziewczyny?” Mike
to nasz najlepszy przyjaciel. Znam go od 1 klasy podstawówki tak jak Alison. We
trójkę trzymamy się razem od kąd pamiętam.
-Co to za pytanie?-
wybuchnęła Ali- jasne!- dodała z uśmiechem.
Coś zawsze łączyło tę
dwójkę.
-Miałaś mi coś powiedzieć-
zaczęłam i zamknęłam swoją szafkę. Trzymając książki od Angielskiego
przerzuciłam swój ciężar ciała na drugą nogę. Kiedy blondynka miała zamiar coś
powiedzieć, nagle rozbrzmiał dzwonek na lekcje.
-Zobaczysz- powiedziała
tajemniczo i obie udałyśmy się do klasy gdzie miałyśmy teraz lekcje.
-Mam dla was dość przykrą
wiadomość- zaczęła pani John. – Od jutra nie będę już was uczyć- rozszerzyłam
lekko oczy i spojrzałam na Ali. Nagle zrobiło się głośno w klasie i jak
widziałam dużo osób się ucieszyło. Nie ukrywam, że ja nie.
-Jutro pojawi się już nowy
nauczyciel. – kontynuowała.- z tego co mi wiadomo, jest dość wymagający. Dziś
mamy ostatnią lekcje więc powtórzymy sobie do testu, który już będziecie pisać
z panem Bieberem- a więc to będzie pan. Liczyłam na jakąś młodą, wyluzowaną- bo
takich nauczycielek brakuje, a nie na jakiegoś starego dzida, w sumie nie wiem
jak on wygląda, ale wątpię w to, że jest młody. Kto by chciał uczyć
angielskiego? Spojrzałam na przyjaciółkę której oczy się lekko zaszkliły.
Wszystkie dziewczyny ciągle
gadały między sobą na lekcji o tym całym nowym nauczycielu. Zaczęło nie to
irytować.
-Alison, chodź już-
mruknęłam niezadowolona. Blond wywróciła oczami.
-Kylie- jęknęła i spojrzała
na mnie- nie czekaj na mnie, ja muszę jeszcze załatwić coś z panią od WF. – poprawiła swoja torbę na ramieniu. Teraz to ja wywróciłam oczami. Nie ma to jak
olać przyjaciółkę dla jakieś głupiej rozmowy o jakimś głupim nauczycielu!
Błagam, to n-a-u-c-z-y-c-i-e-l, nie wiem na co one wszystkie liczą. Na
pieprzenie się w schowku na długiej przerwie?! Oh, błagam.
-Jasne- rzuciłam szybko i
odeszłam od dziewczyn. Chciałam się znaleźć jak najprędzej w domu.
Leżałam na łóżku,
bezsensownie wpatrując się w biały sufit w salonie. Byłam zmęczona, nawet nie
wiem czym- no tak, nudziło mi się i to cholernie. Nie miałam zamiaru marnować
wieczoru. Tak, tak jutro szkoła, nic się nie stanie jak nie przyjdę do szkoły
czy to na 3 pierwsze lekcje czy w ogóle. Nadrobię. No a moja mama, pewnie i tak
nie przyjdzie jutro o zamierzonej godzinie tylko zostanie do Bóg wie której.
Byłam wkurzona na Ali, że całkowicie mnie olała i nie miałam nawet zamiaru
dzwonienia do niej czy innego gówna. Zerwałam się z kanapy i szybkim krokiem
udałam się do swojego pokoju. Wbiegłam po schodach na górę i rzuciłam sie do
garderoby. Bez dłuższego zastanawiania się wybrałam dosyć obcisłe czarne rurki
i luźną prześwitującą beżową koszule, buty wybrałam na lekkim koturnie-
oczywiście czarne. W łazience poprawiłam makijaż- „zaostrzyłam kreski” i dałam
trochę cienia. Włosy wyprostowałam. W tym czasie zdążyłam zamówić taksówkę,
która już czekała na mnie gdy wyszłam z domu.
-Na Wolf Street, poproszę-
rzuciłam do taksówkarza i oparłam głowę o szybę. Mam przeczucie, tylko dlaczego
złe?
Weszłam niezauważalnie, no
dobra starałam się. Usiadłam przy stoliku, bardziej z boku. Nie potrzebowałam
towarzyszy, specjalnie przyszłam tu sama i sama chce pozostać do wyjścia.
-Co podać?- usłyszałam głos
i odwróciłam się.
-Obojętne, tylko coś mocnego-
powiedziałam do brunetki. On jedynie skinęła lekko głową i się uśmiechnęła.
Dobrze, że to była dziewczyna, oszczędziła mi różnego gadania i zaczepiania,
jak często mi się to zdarzało.
Nawet nie zauważyłam kiedy
dostałam swojego drinka.
Szybko opróżniłam swój
kieliszek i zamówiłam następny, następny no i następny.
Nie wiem ile siedziałam w
klubie, zaczęło zbierać się więcej ludzi. Kiedy zaczęło robić się trochę
tłoczniej, a muzyka zaczęła głośniej grać, postanowiłam wracać do domu.
Zostawiłam należne pieniądze za drinki, ubrałam swoją kurtkę i wstałam.
Przeszłam parę kroków i
nagle zderzyłam się z kimś. Kiedy chciałam kulturalnie wyminąć chłopaka z
którym się zderzyłam zablokował mi drogę. Spojrzałam na niego. Przez co chwile
migające światła zobaczyłam kawałek jego twarzy.
-Przepraszam- powiedziałam
cicho. W klubie było głośno ale staliśmy tak blisko siebie, że bez problemu
mnie usłyszał.
-Justin- powiedział i lekko
się uśmiechnął. Zobaczyłam jego uśmiech, uroczy
uśmiech. Kylie, nie.
-Przepraszam- powiedziałam,
trochę onieśmielona.
-Usłyszałem za pierwszym
razem- zaśmiał się chłopak. – jedynie, że masz na imie Przepraszam,
oryginalnie- wybuchnął śmiechem, po czym ja też.
-Kylie- powiedziałam i
spojrzałam w jego oczy. Wspaniałe!
-Ładne imię-z
komplementował.
-Dziękuje- tylko tyle Kylie?
Staliśmy chwile w ciszy, ciszy między nami, bo w klubie muzyka nie przestawała
grać głośniej. – muszę iść- powiedziałam.
-Może zostaniesz jeszcze
chwilę? – zaproponował Justin.
-Nie mogę.
-Nalegam- znów się
uśmiechnął.
-No- zaczęłam- okey.
Więc oto pierwszy rozdział!
Kylie już poznała Justina? Mam nadzieję, że wam się spodobał. Początki zawsze są nudne, pamiętajcie :)
Do następnego!
Czytasz = komentujesz
genialne!Pisz dalej dziewczyno,masz talent:)
OdpowiedzUsuń