wtorek, 9 czerwca 2015

1. "I'm sorry"

Opukałam się cała z piany i wyszłam z pod prysznica, wzięłam ręcznik przygotowany wcześniej i wytarłam swoje ciało. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki.
-Kochanie- usłyszałam głos za moimi plecami i gwałtownie się odwróciłam. To by On.
-Wróć do mnie- błagał, a ja nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Dlaczego mi to robisz?!- nagle wydarł się i popchnął mnie z całej siły na szafę, upadłam na podłogę.
-Odpowiedz mi!- krzyknął. Schylił się i pociągną mnie za włosy i podniósł do góry. W dalszej chwili nie mogłam nic powiedzieć, a łzy które zaczęły spływać mi po policzkach wcale tego nie ułatwiały.

*******************************            
-Zamknij się do cholery!- jęknęłam i wyłączyłam budzik. Wstałam i od razu udałam się do łazienki która znajdowała się naprzeciwko mojego pokoju.
Po szybkim prysznicu, wysuszeniu włosów i załatwieniu innych spraw jak umycie zębów, wróciłam do pokoju. Otworzyłam bezowe drzwi i weszłam do swojej ulubionej części pokoju-garderoby. Mogłabym w niej siedzieć godzinami, nie jest jakaś ogromna ale nigdy nie wiem co ubrać. Po dłuższej chwili wybrałam czarne spodnie z dziurami na kolonach, dżinsową koszulę i krótkie białe conversy. Wyszłam z garderoby i rzuciłam ciuchy na łóżko. Podeszłam do mojego biurka, a raczej toaletki i zrobiłam szybki, naturalny makijaż. Nienawidzę nosić tonę tapety, jak polowa dziewczyn w szkole. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania, ogarnęłam jeszcze swój pokój i wyszłam z niego. Minęłam pokój dla gości i drugą łazienkę, zeszłam po schodach i od razu podeszłam do stołu. Chwyciłam pierwsze lepsze jabłko i jedząc je podeszłam do lodówki. Zdjęłam przyczepioną na niej jasno różową karteczkę i zaczęłam rozczytywać się z koślawego i niestarannego pisma mamy.
Zrozumiałam tylko, że wróci jutro rano bo musi zostać całą dobę w pracy. Moja mama pracuje w szpitalu na recepcji, to, że mieszkamy w dużym mieście utrudnia spotykanie się z nią. Ciągle jest zapracowana. W sumie od kąd tata odszedł od nas rzadko ją widuje. Czasami zapomina, że ma prawie 17-letnią córkę która potrzebuje wsparcia.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Nie zdziwiłam się specjalnie, była to moja przyjaciółka Alison. Wpuściłam blondynkę do środka.
-Mówiłam Ci, że nie musisz dzwonić - zaśmiałam się krótko i wyrzuciłam ogryzek do śmietnika.
-Nigdy nie wiem kiedy zastanę twoją mamę- powiedziała cicho i spuściła wzrok. Wiedziałam dokładnie dlaczego tak się zachowała. Ali wie jakie mam stosunki z mamą, po prostu zrobiło jej się głupio.
-Dobra, chodźmy już. Pani John wystarczająco się na nie uwzięła- mruknęłam i założyłam kurtkę, chwyciłam torebkę i wyszłyśmy z domu.
-Wieszzz- zaczęła- słyszałam dość ciekawe plotki- spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, mogłam dostrzec małe rumieńce na jej policzkach.
-Ooo, czyżby moja mała Ali się zadurzyła?- zapytałam piskliwym głosem i wybuchnęłam śmiechem.
-Co? Niee! – krzyknęła i trąciła mnie lekko w ramie.- Ale myślę, że jak go zobaczysz to..- nie dała dokończyć bo nagle koło nas zatrzymał się czarny samochód.
-Może podwieźć was dziewczyny?- spojrzałyśmy na siebie z Ali i obie się zaśmiałyśmy. Zawsze, od kąd Mike dostał od rodziców na 18-nastkę nowiuteńki samochód zatrzymuje nas w drodze do szkoły i pyta: „Może podwieś was dziewczyny?” Mike to nasz najlepszy przyjaciel. Znam go od 1 klasy podstawówki tak jak Alison. We trójkę trzymamy się razem od kąd pamiętam.
-Co to za pytanie?- wybuchnęła Ali- jasne!- dodała z uśmiechem.
Coś zawsze łączyło tę dwójkę.

 -Miałaś mi coś powiedzieć- zaczęłam i zamknęłam swoją szafkę. Trzymając książki od Angielskiego przerzuciłam swój ciężar ciała na drugą nogę. Kiedy blondynka miała zamiar coś powiedzieć, nagle rozbrzmiał dzwonek na lekcje.
-Zobaczysz- powiedziała tajemniczo i obie udałyśmy się do klasy gdzie miałyśmy teraz lekcje.

-Mam dla was dość przykrą wiadomość- zaczęła pani John. – Od jutra nie będę już was uczyć- rozszerzyłam lekko oczy i spojrzałam na Ali. Nagle zrobiło się głośno w klasie i jak widziałam dużo osób się ucieszyło. Nie ukrywam, że ja nie.
-Jutro pojawi się już nowy nauczyciel. – kontynuowała.- z tego co mi wiadomo, jest dość wymagający. Dziś mamy ostatnią lekcje więc powtórzymy sobie do testu, który już będziecie pisać z panem Bieberem- a więc to będzie pan. Liczyłam na jakąś młodą, wyluzowaną- bo takich nauczycielek brakuje, a nie na jakiegoś starego dzida, w sumie nie wiem jak on wygląda, ale wątpię w to, że jest młody. Kto by chciał uczyć angielskiego? Spojrzałam na przyjaciółkę której oczy się lekko zaszkliły.

Wszystkie dziewczyny ciągle gadały między sobą na lekcji o tym całym nowym nauczycielu. Zaczęło nie to irytować.
-Alison, chodź już- mruknęłam niezadowolona. Blond wywróciła oczami.
-Kylie- jęknęła i spojrzała na mnie- nie czekaj na mnie, ja muszę jeszcze załatwić coś z panią od WF. – poprawiła swoja torbę na ramieniu. Teraz to ja wywróciłam oczami. Nie ma to jak olać przyjaciółkę dla jakieś głupiej rozmowy o jakimś głupim nauczycielu! Błagam, to n-a-u-c-z-y-c-i-e-l, nie wiem na co one wszystkie liczą. Na pieprzenie się w schowku na długiej przerwie?! Oh, błagam.
-Jasne- rzuciłam szybko i odeszłam od dziewczyn. Chciałam się znaleźć jak najprędzej w domu.

Leżałam na łóżku, bezsensownie wpatrując się w biały sufit w salonie. Byłam zmęczona, nawet nie wiem czym- no tak, nudziło mi się i to cholernie. Nie miałam zamiaru marnować wieczoru. Tak, tak jutro szkoła, nic się nie stanie jak nie przyjdę do szkoły czy to na 3 pierwsze lekcje czy w ogóle. Nadrobię. No a moja mama, pewnie i tak nie przyjdzie jutro o zamierzonej godzinie tylko zostanie do Bóg wie której. Byłam wkurzona na Ali, że całkowicie mnie olała i nie miałam nawet zamiaru dzwonienia do niej czy innego gówna. Zerwałam się z kanapy i szybkim krokiem udałam się do swojego pokoju. Wbiegłam po schodach na górę i rzuciłam sie do garderoby. Bez dłuższego zastanawiania się wybrałam dosyć obcisłe czarne rurki i luźną prześwitującą beżową koszule, buty wybrałam na lekkim koturnie- oczywiście czarne. W łazience poprawiłam makijaż- „zaostrzyłam kreski” i dałam trochę cienia. Włosy wyprostowałam. W tym czasie zdążyłam zamówić taksówkę, która już czekała na mnie gdy wyszłam z domu.
-Na Wolf Street, poproszę- rzuciłam do taksówkarza i oparłam głowę o szybę. Mam przeczucie, tylko dlaczego złe?

Weszłam niezauważalnie, no dobra starałam się. Usiadłam przy stoliku, bardziej z boku. Nie potrzebowałam towarzyszy, specjalnie przyszłam tu sama i sama chce pozostać do wyjścia.
-Co podać?- usłyszałam głos i odwróciłam się.
-Obojętne, tylko coś mocnego- powiedziałam do brunetki. On jedynie skinęła lekko głową i się uśmiechnęła. Dobrze, że to była dziewczyna, oszczędziła mi różnego gadania i zaczepiania, jak często mi się to zdarzało.
Nawet nie zauważyłam kiedy dostałam swojego drinka.
Szybko opróżniłam swój kieliszek i zamówiłam następny, następny no i następny.
 Nie wiem ile siedziałam w klubie, zaczęło zbierać się więcej ludzi. Kiedy zaczęło robić się trochę tłoczniej, a muzyka zaczęła głośniej grać, postanowiłam wracać do domu. Zostawiłam należne pieniądze za drinki, ubrałam swoją kurtkę i wstałam.
Przeszłam parę kroków i nagle zderzyłam się z kimś. Kiedy chciałam kulturalnie wyminąć chłopaka z którym się zderzyłam zablokował mi drogę. Spojrzałam na niego. Przez co chwile migające światła zobaczyłam kawałek jego twarzy.
-Przepraszam- powiedziałam cicho. W klubie było głośno ale staliśmy tak blisko siebie, że bez problemu mnie usłyszał.
-Justin- powiedział i lekko się uśmiechnął. Zobaczyłam jego uśmiech, uroczy uśmiech. Kylie, nie.
-Przepraszam- powiedziałam, trochę onieśmielona.
-Usłyszałem za pierwszym razem- zaśmiał się chłopak. – jedynie, że masz na imie Przepraszam, oryginalnie- wybuchnął śmiechem, po czym ja też.
-Kylie- powiedziałam i spojrzałam w jego oczy. Wspaniałe!
-Ładne imię-z komplementował.
-Dziękuje- tylko tyle Kylie? Staliśmy chwile w ciszy, ciszy między nami, bo w klubie muzyka nie przestawała grać głośniej. – muszę iść- powiedziałam.
-Może zostaniesz jeszcze chwilę? – zaproponował Justin.
-Nie mogę.
-Nalegam- znów się uśmiechnął.
-No- zaczęłam- okey.


                                         *                          *                            *

Więc oto pierwszy rozdział!
Kylie już poznała Justina? Mam nadzieję, że wam się spodobał. Początki zawsze są nudne, pamiętajcie :)
Do następnego!

                                                 Czytasz = komentujesz

1 komentarz: