wtorek, 16 czerwca 2015

6. "We're going to a trip"

                           Kylie's POV

Dziś najgorszy z wszystkich dni tygodnia- czwartek. Nie dość, że w szkole mam być o 8 to jeszcze dziś sprawdzian z angielskiego z kochanym Panem Bieberem. Po prostu super! Nie chodzi już teraz nawet o niego, chodzi o moje oceny. Za miesiąc koniec roku szkolnego, a ja muszę wyjść z dobrymi ocenami z drugiej klasy. Spojrzałam przelotnie na kalendarz- za 4 dni moje urodziny. Zrobiłam szybki, jak zwykle naturalny i lekki makijaż- dziś jest naprawdę ciepło. Ubrałam szarą spódniczkę, białą gładką koszulkę i białe krótkie conversy. Zapowiada się cudowny dzień i jeszcze na dodatek cały czas myślę o tym co Ali chciała od Justina. Kylie, to nauczyciel! Nie przesadzaj. W sumie racja, to tylko nauczyciel.

Weszłam do szkoły przez ogromne drzwi, od razu skierowałam się w stronę schodów i prosto do mojej szafki. Chciała już wyjąć telefon i zadzwonić do Ali ale zobaczyłam blondynkę jak znika za drzwiami łazienki. Ruszyłam za nią. Wchodząc minęłam się z innymi dziewczynami. Po cichu stanęłam plecami do ściany i przysunęłam się bliżej kabin. Wiem, że nie powinna podsłuchiwać, tym bardziej swojej przyjaciółki. Chcę się po prostu upewnić, że wszystko okey.
-Dzwonię bo podjęłam już decyzje- zaczęła.
-Tak, rozumiem warunki umowy..- dodała. Chwila przerwy- o której mam być?
-Okey- mruknęła i przekręciła zamek wychodząc z toalety. Zerwała się ze swojego miejsca i wybiegłam z łazienki. Alison, co ty kombinujesz?

Siedziałam w ławce, marnie wpatrując się w test. Minęło 7 minut od kąd piszemy, a ja mam już serdecznie dosyć. Alison się nadal nie pojawiła. Przysięgam, teraz martwię się bardziej o nią, niż o swoje oceny z angielskiego. Przerzucałam z kartki na kartkę cały test. Wszystko wydawało się banalne, gdybym zamiast bezsensownie leżeć całe 2 dni na kanapie, pouczyłabym się- bez problemu bym napisała. Wypuściłam powietrze ze świstem i odwróciłam test. Od razu zobaczyłam małymi literami napis na samym dole w rogu czystej strony: Zostań na przerwie. Nie zastanawiałam się długo po czym spojrzałam w stronę szatyna. Siedział na krześle i zapisywał coś w dzienniku. Jak każdy nauczyciel podczas klasówek, czy czegokolwiek. Jednak on nie był jak każdy.

W końcu upragniony dzwonek zadzwonił na lekcje. Cała klasa zerwała się szybko, rzucając byle jak sprawdziany na biurko, ja nadal siedziałam na swoim miejscu. Gdy z klasy wyszła ostatnia osoba, spojrzałam na Justina, złapaliśmy kontakt wzrokowy. Wstał z krzesła i niepewnym krokiem podszedł do mnie. Praktycznie wyrwał mi test z ręki, sprawdzając po kolei strony.
-Przez 45 minut nic nie napisałaś?- uniósł brwi do góry i spojrzał na mnie rozbawiony.
-To pytanie?- burknęłam i przekręciłam głowę tak, żeby tylko na niego nie patrzeć.
-Mogłabyś okazać trochę szacunku- warknął.
-Bo?- spojrzałam na niego tym razem ja byłam rozbawiona.
-Bo jestem twoim nauczycielem- syknął. Z moim beznadziejnym testem podszedł do biurka. Wyją czerwony długopis z kubka i od razu ocenił moja pracę, doskonale wiedziałam co mi postawił. Wywróciłam oczami i wstałam ze swojego miejsca.
-Z tego co zrozumiałam, miałam zostać na przerwie. W jakiej sprawie Panie Bieber?- te ostanie słowa z trudnością przeszły mi przez gardło.
-Lepiej- mruknął po nosem- jak spotkasz Alison przekaż jej, że sprawdzianu nie będzie mogła napisać za tydzień bo nas nie będzie, dopiero za dwa tygodnie- spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jak „nas nie będzie”?- zapytałam zdziwiona.
-Jedziemy na wycieczkę- mruknął i przybliżył się do mnie, ja tym samym się cofnęłam.
-Oh, serio- zaśmiałam się.- cała nasza klasa?- przełknęłam ślinę.
-Cała- odpowiedział z chytrym uśmieszkiem.- a wiesz kto będzie waszym opiekunem?- chyba już znam odpowiedź. Spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem. Jakby czytając mi w myślach powiedział:
-Bingo, księżniczko- po czym bez słowa przyciągnął mnie do siebie za moją talię i wpił się w moje usta. Bez namysłu odwzajemniłam pocałunek. Szatyn przejechał delikatnie językiem po mojej dolnej wardze. Gdy już chciałam uchylić usta i dać mu dostęp zadzwonił dzwonek na lekcje. Odetchnęłam z ulgą, znów się bałam, że mu ulegnę. To znaczy już to zrobiłam, w jakiś sposób.
Chłopak odsunął się ode mnie, patrzeliśmy jeszcze na siebie wzajemnie po czym bez słowa wyszłam z klasy kierując się na chemii. Niekontrolowanie na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech, prawdziwy, mały uśmiech.


-Alison- krzyknęłam do blondynki która miała zamiar opuścić szkołę. Nie tym razem.- Ali!- warknęłam i jak najszybciej podeszłam do przyjaciółki która zatrzymała się przy drzwiach.
-Unikasz mnie?- uniosłam brwi do góry. Ali przetarła ręką lekko policzek. Płakała.  
-Hej, co się stało?- dotknęłam ramienia blondynki, wzdrygnęła się. Okey, to było podejrzane. 
-Mogłabym u ciebie dziś spać?- zapytała lekko drżącym głosem.- jedynie, że twoja mama się nie zgodzi.- mruknęła. 
-Jasne, co to za pytanie. Mama teraz nie ma nic do gadania- odpowiedziałam od razu i przytuliłam Alison. 
-Dziękuje- szepnęła.- będę o 18- dodała i po prostu wyszła ze szkoły. Nie dając mi szansy na odpowiedź. Coś musiało się stać, zabije gnojka który ją zranił. 

Siedziałam na ławce przed szkołą. Czekałam na mamę, zaproponowała mi, żebyśmy (w końcu) razem pojechały na obiad i przy okazji zrobiły zakupy. Mi to jak najbardziej pasowało, trzeba coś kupić jak ma Ali u mnie spać. Zauważyłam wjeżdżający na teren szkoły biały samochód- musiał kosztować fortunę. Auto zatrzymało się na pustym parkingu. Wysiadła z niego dość wysoka brunetka. Miała na sobie białe spodnie, jasno-różową koszulkę i czarne buty na obcasie. Przyglądałam jej się uważnie. Gdy ona spojrzała na mnie w tym samym momencie szybko odwróciłam wzrok i popatrzałam w stronę drzwi szkolnych które nagle się otworzyły,a z nich wyszedł Justin. Uważnie przyglądałam się Jemu. Gdy szatyn znalazł się przy dziewczynie od razu złączyli swoje usta. W tym momencie moje serce pękło. To co teraz działo się w mojej głowie było nie do opisania. Czułam się wykorzystana, taki zwykły śmieć którym Justin zastąpił sobie żonę. Usłyszałam dźwięk klaksonu i spojrzałam na prawo. Mama czekała na mnie w samochodzie. Zerwałam się szybko z ławki i prawie pobiegłam do auta, czując na sobie wzrok szatyna. Nie przeszkadzajcie sobie. Otworzyłam drzwi obok kierowcy i szybko zajęłam swoje miejsce. 
-Hej- rzuciłam i oparłam głowę o szybę. 
-Cześć kochanie, jak w szkole?- oh, nie udawaj, że cię to obchodzi. 
-Okey. - mruknęłam obojętnie.
-Stało się coś?- spojrzała na mnie zmartwiona. 
-Proszę, jedźmy już- odpowiedziałam z trudem powstrzymując łzy. Mama pokiwała twierdząco głową i ruszyła ze szkolnego parkingu. Kylie, co z tobą przecież TY powiedziałaś, że chcesz zapomnieć? I co z tego. Jednak nie chcesz zapomnieć o nim, prawda? Chcę. To dlaczego masz ochotę wybuchnąć płaczem? Bo nie mogę znieść myśli, że jakaś dziewczyna może go całować. Przecież to jego żona. Której w chuj zazdroszczę. 
-Nocuje u mnie dziś Ali- przerwałam ciszę w samochodzie.
-Jutro szkoła- stwierdziła i zatrzymała się przed marketem. 
-Spokojnie, nie mamy zamiaru jej olać- powiedziała, oczywiście to było kłamstwo. Najchętniej to bym ją olała, ale nie mogłam i Alison z resztą też nie. 
-Ufam wam- zaśmiała się, po czym odpięła pasy, zrobiłam to samo. Wyszłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się do wejścia. Chwyciłam po drodze koszyk. 
-Nie będzie cię rano?- zapytałam z ciekawości. 
-Nie, wracam dopiero w nocy- odpowiedziała i zgarnęła kilka produktów do koszyka. 
-Mamo- zaczęłam.- zostajesz w pracy do nocy bo musisz, czy z wyboru- uniosłam brwi.
Kobieta nic nie odpowiedziała. 
-Martwię się o ciebie- mruknęłam- nawet nie wiesz jak. 
-Potrzebujesz coś z tego działu?- zmieniła szybko temat. Szczerze? Od kąd tata odszedł, nie dogaduję się z mamą, jak jeszcze by była w domu. Mamy inne charaktery. Jak był tata to zawsze rzucał śmieszne żarty i gadał tak naprawdę pierdoły. Kiedyś było inaczej, lepiej. 
-Chcę zrobić sobie tatuaż-  wypaliłam, a mama spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami. 
-Kylie, dobrze się czujesz?- zaśmiała się.- jaki?- dodała z nutą ciekawości.
-Serio, chcesz wiedzieć?- zdziwiłam się, nie sądziłam, że tak zareaguje.
-A czemu nie? Sama mam, jestem ciekawa co wymyśliłaś- zabrała jeszcze kilak produktów z listy i skierowałyśmy się do kasy. 
-Data- powiedziałam i wzruszyłam ramionami. - jeszcze nie wiem gdzie.- powiedziałam i zaczęłam razem z mamą wykładać produkty na ladę. 
-Jak będziesz pewna to powiedz- uśmiechnęła się- pójdziemy razem- na mojej twarzy pojawił się ogromy uśmiech. Na początku nie widziała czy mama mówi na serio, ale jak nie dodała nic w drodze powrotnej, typu : żartowałam z tatuażem, nie będziesz niszczyć swojego ciała. Byłam spokojna. Teraz tylko wybrać miejsce i czekać, do końca roku. Myślę, że będzie najlepiej. 

Pomogłam mamie rozpakować zakupy i udałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i w sumie nie miałam co robić. Spojrzałam na biały zegarek leżący na szafce obok łóżka.17:30- mam deja vu. Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk sms. Zmrużyłam oczy z myślą, że to od Ali ale na wyświetlaczu pojawił się nieznany mi numer. 

Od: Nieznany
Chyba nie muszę ci się tłumaczyć z tego co widziałaś przed szkołą. 

Przewróciłam oczami i zanim odpisałam Justinowi zapisałam sobie jego numer. 

Do: P.B
Nie jesteśmy dla siebie nikim ważnym.

Opisałam- zgodnie z prawdę, chodź trochę mnie same te słowa zabolały to i tak to prawda, ta najgorsza ale nadal-prawda. Nie dostałam odpowiedzi. 
-Kylie!- usłyszałam nagle z dołu- Alison przyszła- odetchnęłam z ulgą i sturlałam się z łóżka. 

*  *   * 
Rozdział miał być w piątek, na szczęście znalazłam czas i dodaje dzisiaj. Mam nadzieję, że się cieszycie:D
Myślę, że Was nie zanudziłam, haha. W kolejnych zacznie się dziać!
Jeśli przeczytałeś zostaw komentarz, to bardzo motywuje. 

Do następnego! 


5 komentarzy:

  1. Super rozdział! Jak zawsze ciekawy:) Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny !! Czekam na kolejny z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie moge dlaczego to jest takie ughhhh swietne ?!?

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie!! <3 cały czas jak czytam to mnie ciśnie w klatce piersiowej, tylko ja sie tak wczuwam? ;ooo czekam na nowy! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ugh... nie rozumiem co się z nimi dzieje. Niech się całują jak najwięcej, ale nie, bo dzwonek. Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń