Justin's POV
Leżałem na kanapie i
przeglądałem po kolei wszystkie podręczniki od 1 klasy liceum do 3. Musiałem po
prostu ogarnąć tematy i przygotować się na następną lekcję. Nie wiem ile godzin
zajęło mi to wszystko. Nagle poczułem, że zgłodniałem. Odłożyłem wszystko na
stół i podszedłem do lodówki: 3 jajka, otwarty jogurt, szynka, ser i kilka
innych kończących się już produktów. Chciałem przez chwilę zamówić pizzę ale
jutro przyjeżdża Alexis, a nie mam najmniejszej ochoty wysłuchiwać jej marudzenia
w sprawie jedzenia, którego na chwilę obecną brakuje. Zmieniłem koszulkę i
spodnie, ubrałem buty i chwyciłem swoją kurtkę. Wsiadłem do samochodu i udałem
się do pobliskiego dużego supermarketu.
Błądziłem między półkami
szukając produktów. Wychyliłem się za półki i od razu uśmiechnąłem się po
nosem. Drobna dziewczyna-Kylie, praktycznie podskakiwała, żeby chwycić pudełko z babeczkami. Spokojnie podszedłem od tyłu do dziewczyny i podniosłem ją
po czym szybko sięgnęła pudełko, postawiłem ją z powrotem na ziemię. Zachichotała
i się odwróciła.
-Naprawdę, dziękuje, gdy nie
ty pewnie…- urwała kiedy zobaczyła, kto pomógł jej zdobyć produkt. Kylie zdecydowanie
najlepiej i najzabawniej wygląda kiedy jest zaskoczona. Wybuchnąłem śmiechem.
-Nie ma za co, księżniczko-
powiedziałem i delikatnie przejechałem kciukiem po policzku dziewczyny.
Zarumieniła się.
-Przestań i nie nazywaj mnie
tak- chwyciła moją rękę i zdjęła ją ze swojej twarzy.- jeszcze ktoś nas
zobaczy- dodała i rozejrzała się dookoła.
-Nie sądzisz, że dwa razy to
nie przypadek? – zaśmiałem się i wbiłem wzrok w szatynkę.
-Trzy- poprawiła mnie.
-To jeszcze lepiej.- powiem
wam, że ja osobiście sądzę, że to nie przypadek.
-Muszę iść- zanim zdążyła
zrobić krok, zatrzymałem ją.
-Ty zawsze musisz gdzieś
iść- mruknąłem niezadowolony.
-Widzisz, zabiegana ze mnie
nastolatka- wywróciła oczami. Przyciągnąłem ją bliżej siebie. Niemal czułem jak
klatka szatynki powoli się unosi i opada. Zanim zdążyła coś powiedzieć,
złączyłem nasze usta. Jej usta idealnie pasowały do moich, też nie sądzę, że to
przypadek. Uśmiechnąłem się czując jak szatynka odwzajemnia pocałunek. To był
zdecydowanie najsłodszy pocałunek w moim życiu. Niestety trwał krótko.
-Dlaczego to robisz?-
zapytała z wyrzutem.
-Robię co?- zmrużyłem oczy
nie widząc do końca o co jej chodzi.
-Spotykamy się przypadkiem i
za każdym razem mnie całujesz. Justin zrozum, nawet jak bym bardzo chciała nie
możemy...- przerwała i wypuściła powietrze z ust.- to się nie uda- ściszyła głos. Poczułem
lekkie ukucie w sercu.
-A jak bardzo byś chciała?-
zapytałem i przybliżyłem się do dziewczyny.
-Naprawdę muszę iść-
ignorując mnie próbowała znów odejść ale złapałem ją za rękę i jak bardzo to
było możliwe przysunąłem do siebie.
-Odpowiedz- zażądałem, trochę
surowym głosem.
-Cholernie.
Kylie’s POV
Leżałam w salonie i
oglądałam telewizje, chodź nie wiem czy to można nazwać oglądanie. Po prostu
leżałam ze wzrokiem wbitym w ekran ale myślami byłam przy ostatnich wydarzeniach.
Ile zmieniło i w sumie rozpieprzyło jednego dnia. Nie wiem jak mam traktować
Justina, jest moim nauczycielem i te pocałunki i w ogóle to wszystko jest złe i
to nawet bardzo, a najgorsze jest to, że nawet jak bardzo bym chciała nie
potrafię o nim przestać myśleć, a co dopiero zapomnieć. Pieprzyć to. Zerwała
się z kanapy, wyłączyłam telewizję i udałam się do swojego pokoju. Z pudełka z
różnymi pierdołami wyjęłam zapalniczkę, a z swojej torby którą zabieram na dodatkową lekcję siatki wyjęłam paczkę miętowych papierosów. Palę, ale tylko czasami, żeby się
chodź na chwilę odprężyć i puścić wszystko z dymem. Otworzyłam drzwi od balkonu
który na szczęście znajdował się w moim pokoju, wyszłam i przymknęłam za sobą
lekko drzwi. Żeby zapach nie przeleciał do pokoju. Usiadłam na rozkładanym
krześle i włożyłam papierosa do ust. Podpaliłam jego końcówkę i mocno się zaciągnęłam.
Trzymałam chwilę dym w płucach i po chwili go wypuściłam. Skrzyżowałam nogi i
lekko oparła swoje plecy. Przymknęłam na chwilę oczy i w sumie nie wyobraziłam
sobie nic nowego jak Justina. Nasze spotkanie w sklepie. Pokręciłam lekko głową
i wzięłam kolejnego bucha z nadzieją, że zapomnę. Myliłam się.
-Witam moją piękną
przyjaciółkę- usłyszałam po czym odwróciłam się do Mika.
-Witam mojego przystojnego
przyjaciela- wybuchnęłam śmiechem. Schowałam książki do torby i ruszyłam w
stronę Sali gimnastycznej, Mike dotrzymywał mi kroku.
-Alison nie ma?- zagadał.
-Nie widziałam jej dziś
nigdzie, może zjawi się na historii- powiedziałam zmierzając do schodów.
-Napisała mi wczoraj sms, że
musimy pogadać- mruknął i poprawił swoją sportową torbę na ramieniu. Gdy już
chciałam powiedzieć, co się mnie wczoraj zapytała ugryzłam się w język. Nie
mogę zrobić tego Ali.
-I co?- zapytałam.
-Gdy zadzwoniłem nie
odebrała i w sumie za 15 razem też nie- zmrużyłam oczy.
-Martwię się o nią- dodał po
chwili. Zeszliśmy schodami niżej i skierowaliśmy się do szatni.
-Wczoraj dziwnie się
zachowywała na stołówce, też się martwię- powiedziałam smutnym głosem i
stanęłam po damską szatnią.
-Dasz mi znać jak się do
ciebie odezwie?- zapytał.
-Jasne- odpowiedziałam niemal
od razu i gdy brunet już miał zamiar odejść zatrzymałam go.
-Mike- chłopak obrócił się i
spojrzał na mnie wyczekująco.- to może zabrzmieć głupio, ale- przerwałam- jest
coś pomiędzy wami?- rzuciłam prosto z mostu.
-Co masz na myśli?- chyba
nie bardzo zrozumiał o co mi chodzi.
-Czy podoba ci się Alison?-
przegryzłam lekko swoją dolną wargę. Czułam się trochę jak taka wścibska lalunia, to pytanie
było ciut nie na miejscu.
-Kocham ją- moje serce się
na moment zatrzymało- ale jako przyjaciółkę, ciebie też kocham – uśmiechnął
się.- jeśli myślisz, że jest coś pomiędzy nami to, nie ma nic oprócz prawdziwej przyjaźni-
odetchnęłam z ulgą. Nie pomyślcie sobie, że jestem jakaś zazdrosna czy coś z
tych rzeczy. Mike to mój przyjaciel, tylko i wyłącznie. Jeśli jest coś pomiędzy
nim, a Ali to i tak prędzej czy później się okaże. „Uważasz, że podobam się
Mikowi?” głos blondynki rozbrzmiał w mojej głowie.
-Kylie? Wszystko okey?- brunet lekko
szturchnął mnie w ramie przez co wyrwałam się z myśli.
-Tak- pokiwałam głową.- wszystko
okey. – nagle zadzwonił dzwonek oznaczający koniec przerwy.
-Lecę, powodzenia na
basenie- przytulił mnie i odszedł w przeciwnym kierunku.
-Wzajemnie!- krzyknęłam za
chłopakiem. Weszłam do szatni i od razu otworzyłam swoja szafkę. Tym razem z
rzeczami na wf, ręcznikami, klapkami i różnymi innymi rzeczami związanych z
basenem. Wyciągnęłam z szafki potrzebne rzeczy i wrzuciłam do niej swoją torbę
z książkami. Przebrałam się w strój, założyłam jeszcze czepek i chwyciłam okulary do pływania.
-Kate- zaczepiłam koleżankę
z klasy- widziałaś może dziś Alison?- zapytałam z nadzieją, że może chociaż Kate ją
widziała.
-Widziałam ją tylko jak wychodziła
z klasy od angielskiego- powiedziała po czym dodała coś, co naprawdę mnie
zaskoczyło. –a po chwili wyszedł z niej
pan Bieber. * * *
Dziękuję za prawie 300 wyświetleń:)
Myślę, że rozdział wyszedł okey, do następnego.
Cudo czekam na next :)
OdpowiedzUsuńRozdział boski !! Czekam na kolejny z niecierpliwością <33
OdpowiedzUsuńDzisiaj znalazłam to ff i ci powiem że, czytam sobie czytam i nagle na takim wątku kończą się dodane rozdziały! Ugh... Dodaj szybko nowy ! ;)
OdpowiedzUsuń