wtorek, 14 lipca 2015

16. "Go, Justin"

Rozdział niesprawdzony, przepraszam, chciałam go jak najszybciej dodać.
Ważne notka na dole. 
Miłego czytania! x

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie wiem ile minęło czasu, ale nadal stałam i wpatrywałam się w Justina czyli osobę którą najchętniej bym unikała.
-Co ty tu robisz?!- krzyknęłam chcąc przebić muzykę. Bałam się odpowiedzi, co jeśli jest tu z jakąś inną dziewczyną?
-A ty?!- wywróciłam oczami i spojrzałam na szatyna. 
-Mógłbyś w końcu normalnie odpowiedzieć na moje pytanie!- syknęłam i gdy chciałam wyminąć chłopaka on złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Masze klatki piersiowe stykały się ze sobą. 
-Przyszedłem tu- przerwał i spojrzał w moje oczy. Przełknęłam ślinę.- trochę pomyśleć- wypuścił powietrze z puc i zrobił krok w tył. Czy nie jestem jedyna która przychodzi do klubu myśleć. Zaśmiałam się w myślach. -Przyszłam tu z Alison i Mikiem- odpowiedziałam na jego pytanie i wyrwałam się z jego uścisku. 
-Porozmawiajmy- przegryzłam dolną wargę i spojrzałam na szatyna. Proszę, chce ze mną rozmawiać właśnie teraz. Gdzie był przez tamte dni? 
-Tutaj?
-Tak
-Nie- spuściłam wzrok i wbiłam go w swoje buty które teraz wydawały się bardzo ciekawym obiektem. Nie rozumiem Justina. Po co brniemy w ten związek? Przecież to nie ma najmniejszego sensu. Nigdy nie słyszałam o tym żeby nauczycielowi i uczennicy się ułożyło. Trwaliśmy chwilę w dość niezręcznej cichy, oczywiście pomiędzy nami. Ludzie na około nas bawili się jakby nie było jutra. Dlaczego nie mogę mieć normalnych problemów jak "Co jutro ubrać żeby spodobać się chłopakowi w którym się bujam?" a nie "Co jutro zrobić żeby ominąć angielski, po to żeby nie spotkać mojego nauczyciela z którym się spotykam?". 
-Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?- zapytałam w końcu przerywając tą ciszę, jak widać chłopak na to się najwidoczniej nie zdobył. 
-Tak- powiedział i zrobił krok w moją stronę przez co moje nogi uderzyły o stolik.- pocałuj mnie- moje oczy się rozszerzył. Spojrzałam na szatyna który najwidoczniej na to czekał. Pokręciłam głową i parsknęłam śmiechem. 
-Czemu?- może to pytanie było głupie ale nie wiedziałam co powiedzieć, a chciałam żeby Justin poszedł. 
-Nie zależy ci, nie?- mruknął niezadowolony i odsunął się ode mnie. Oczywiście, że zależy!
-Idź już Justin- powiedziałam i poczułam jak łzy cisnął mi się do oczu. 
-Po co było to wszystko, kurwa?- syknął, a po moim ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze. Bo cię kocham. Nie, to za duże słowo. Sama nie wiesz czego chcesz. Chcę jego. Właśnie go straciłaś. Tracę. Nie, straciłaś. Spojrzałam przed siebie. Niestety nie zobaczyłam nic co mogłoby pohamować chęć rozpłakana się. Mój wzrok od razu zaczął błądzić po wypełnionym klubie ludzi. Nigdzie nie zauważyłam Justina. Poczułam jak kilka łez opuszcza oczy i spływa po policzkach. Nie mogłam określić tego co teraz czuję. Pustka. Samotność. Żal. Odrzucenie. Ból. Bezradność. Beznadziejność. Nadzieję? Nie, chyba żadne z tych. 
-Kylie- usłyszałam znajomy głos, obróciłam się i zobaczyłam Mika i Ali. 
-Gdzie James?- rzuciłam szybko zanim zadali by pytanie "Co się stało?". 
-Jest w domu, spokojnie- zaśmiał się Mike. Szkoda, że mi nie jest do śmiechu. 
-Muszę już iść- powiedziałam i biorąc swoją kurtkę z kanapy ruszyłam do wyjścia. 
-Zaczekaj!- krzyknął Mike. - podwieś cię?- zapytał. Nie miałam zamiaru się zgadzać. Pewnie zadawałby miliony pytań, a ja nie mam ochoty oni ich słuchać ani odpowiadać. 
-Wezmę taksówkę, bawcie się dobrze- powiedziałam posyłając blady uśmiech w kierunku przyjaciół i jak najszybciej opuściłam lokal. Na moje szczęście jak zawsze pod klubem stały taksówki. Wsiadłam do pierwszej lepszej i podałam adres. Nawet nie miałam siły zapinać pasów. Oparłam głowę o szybę. Nagle moje oczy dostrzegły coś co przykuło moją uwagę, a raczej kogoś. Lampa stojąca przy zakręcie oświetlała postać dość wysokiej brunetki. Miała na sobie czerwone szpilki, białe spodnie i koszulę. Zmrużyłam oczy i przyjrzałam się jej uważniej. Przecież to niemożliwe, ona wyjechała. Niestety, taksówkarz ruszył z miejsca w przeciwnym kierunku. Spojrzałam szybko przez tylną szybę. Co mnie jeszcze bardziej zaciekawiło? Nie stała tam sama. 

-Nie uwierzysz!- krzyknęła uradowana Ali gdy tylko weszłam do samochodu. Mike ruszył z podjazdu w kierunku szkoły. Minęły cztery dni od tego całego spotkania Justina w klubie. Nie byłam przez te dni w szkole mówiąc mamie, że źle się czuję. Prawda, czułam się źle ale psychicznie nie fizycznie. 
-Kylie Marie Jenner czy ty mnie w ogóle słuchasz?- pisnęła Alison i obróciła się do tyłu gdzie siedziałam. 
-Hm- mruknęłam i wbiłam wzrok w szybę. Szybko znaleźliśmy się na szkolnym parkingu, a później w szkole. Ali cały czas gadała o tym, że dostała się do drużyny siatkarskiej i, że ma szanse jechać na zawody stanowe. Jedyną osobą którą okazał się Mike słuchała jej. Ja nie miałam na to siły. Cały czas myślałam o Justinie. Ten cały "związek" mnie po prostu powoli niszczył. Oparłam się bokiem o szafki czekając aż Ali wyciągnie swoje książki. 
-Co jest?- zapytała i zamknęła swoją szafkę trzymając książki przy swoim boku udałyśmy się na fizykę.  
-Nic nie jest- mruknęłam.  
-Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, prawda?- uniosła brwi do góry i spojrzała na mnie znacząco. Myślę, że powinnam powiedzieć o tym Ali. W końcu powinna znać prawdę. 
-Musimy porozmawiać- wypuściłam powietrze ze świstem i zatrzymała się. Przyjaciółka przystanęła i obróciła się w moją stronę.   
-Kylie, widzę, że od kilku tygodni jest inaczej- spojrzała na mnie zmartwiona. 
-Nie tutaj w szkole- mruknęłam i złączyłam usta w prostą linię. 
-Wpadniesz do mnie po treningu?- zapytałam nagle i posłałam blondynce mały uśmiech.
-Wiedziałam, że mnie słuchałaś!- pisnęła uradowana i uderzyła mnie w ramie. Zaczęłyśmy się śmiać. Z tego co Ali dziś mówiła, usłyszałam, że ma treningi w poniedziałki, środy i piątki. Dziś piątek. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje, obie udałyśmy się do klasy od fizyki. Wspomniałam, że nienawidzę tego przedmiotu? 

Leżałam skulona na kanapie i oglądałam jakiś program na MTV. Właściwie to leżałam i myślałam nad tym co powiem Ali. Kompletnie nie miałam pojęcia jak zacząć ten temat, powiedzieć prosto z mostu czy znów od tego uciec? Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Sturlałam się z kanapy i leniwym krokiem udała się w stronę drzwi. Moje serce zaczęło bić w nienaturalnym tempie, a żołądek ściskał się powodując straszne dreszcze. Przełknęłam ślinę i pociągnęłam za klamkę. Co mnie jeszcze dziś zaskoczy?
-Hej- rzuciłam i uchyliłam szerzej drzwi żeby wpuścić szatyna do środka. 
-Hej- mruknął i podrapał się zakłopotanie po karku. 
-Myślałem o tobie- zaczął. Skrzyżowałam ręce na piersiach i oparłam się biodrem o szafkę na korytarzu.-ogólnie o nas- dodał robiąc niepewnie krok do przodu. 
-I co? Wymyśliłeś coś?- zaśmiałam się cicho nie spuszczając wzrok z pięknych tęczówek szatyna. 
-Tak- powiedział cicho i znów zrobił krok co spowodowało, że dzieliło nas kilka centymetrów. 
-Zaskocz mnie- mruknęłam i spojrzałam lekko w górę, znów łapiąc kontakt wzrokowy z chłopakiem.
-Nie chcę cię stracić- momentalnie poczułam ukłucie w sercu. Czułam jak wszystko w środku mnie wariuje. 
-Ja ciebie też- wypowiedziałam każde słowo powoli i wręcz niesłyszalnie. Zrobiłam mały krok do przodku i złączyłam nasze usta. Ręce szatyna znalazły się na moich biodrach przyciągając mnie do siebie. Przejechałam językiem po mojej dolnej wardze, od razu wpuściłam go do środka. Tak cholernie brakowało mi jego, jego ust, jego dotyku, jego bliskości. Poczułam dłonie chłopaka na swoich pośladkach. Podniósł mnie do góry, a ja szybko oplotłam nogi wokół jego bioder. Pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanniejszy, a mi zrobiło się momentalnie gorąco. Podskoczyłam delikatnie po czym usiadłam na komodzie, a Justin znalazł się między moimi nogami, ani razu nie przerywając pocałunku. Usłyszałam nagle jak drzwi otwierając się i znajomy głos.
-Przepraszam Kylie, że tak późno ale...

~~~~~~~~~~~~~~~~
Niestety to ostatni rozdział jaki pojawi się na czas wakacji. Blog zostaje zawieszony. 
Nie będzie mnie cały sierpień ponieważ wyjeżdżam i chcę trochę odpocząć przed ponownym pójście do szkoły więc nie będę miała ani czasu, ani ochoty na siedzenie i pisania rozdziałów. 
Chcę żeby posty wchodziły długie, ciekawe i profesjonalne, a nie pisane na czas i na odwal. Może kilka rozdziałów pojawi się na drugim blogu czyli na "Druggie" z którym mam dużo pomysłów i planów. Przepraszam jeśli was zawiodłam. Blog zostaje zawieszony i raczej nie zmienię decyzji. Muszę przemyśleć kilka spraw związanym z nim. Pamiętajcie, że wrócę, a blog będzie dalej dostępny, więc nie z nim nie kończę! Życzę wam wspaniałych wakacji i dużo niezapomnianych wspomnień. Dziękuję za każdy miły komentarz! Kocham was i do następnego! xx

Teraz każdy kto jest czytelnikiem LIT niech zostawi po sobie komentarz. Chcę wiedzieć czy mam do kogo wracać i kontynuować bloga.

8 komentarzy:


  1. Rozdział świetny
    zapraszam na mojego bloga o Justinie, który jest piosenkarzem i o Pii, która jest członkinią gangu
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Super
    Zapraszam na mój nowy blog
    http://my-life-sucks-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże jak ja bez ciebie wytrzymam? Ty piszesz najlepszego bloga jaki w życiu widziała!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejuuu nie zawieszaj! Opowiadanie jest cudowne :( przeczytalam dzis wszystkie rozdzialy i chce wiecej! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawieszaj tego fantastycznego opowiadania !!! Ten blog jest najlepszy, więc czekam na kolejny rozdział :) <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny :)
    Ogółem całkiem ciekawa fabuła :)
    Mam nadzieje, że wrócisz tu w najbliższym czasie
    Pozdrawiam i życzę weny :p

    OdpowiedzUsuń