piątek, 10 lipca 2015

15. "You can trust us"

-Serio?!- krzyknęłam do Mika który szedł właśnie do naszego stolika z tacką na której były 3 duże kolorowe drinki i 3 małe kieliszki z bodajże wódką. Alison tylko gdy to zobaczyła pisnęła uradowana. Wywróciłam oczami. 
-No co?- parsknął śmiechem, stając podał każdej z nas po alkoholu i sam zajął swoje miejsce. Rzuciłam okiem na drinki. Myślę, że wyglądają lepiej niż smakują. Alison jako pierwsza dorwała się do swojego i pociągnęła za słomkę.  
-To jest najlepszy drink jaki kiedykolwiek piłam!- krzyknęła uradowana i przyssała się do słomki. Zaśmiałam się, jednak alkohol nigdy jej się nie znudzi.
 Cały czas myślę o Justinie, o tym co teraz robi, czy znalazł sobie kogoś innego i czy to już koniec. Znów łzy cisnęły mi się do oczu, ale pod żadnym pozorem nie mogłam pozwolić by wypłynęły. Na pewno nie przy Alison i Miku. Chociaż dziś o nim zapomni.
-Czemu masz taką minę?- usłyszałam i spojrzałam na Mika potem na Alison która również obdarzyła ciekawskim mnie spojrzeniem.
-Jestem po prostu zmęczona- mruknęłam i spróbowałam kolorową ciecz. Alison miała rację- to jest całkiem niezłe.
-Wiesz, że możesz nam ufać- powiedziała z lekkim uśmiechem blondynka. Wiem, że mogę im ufać i w końcu ufam bo to moi najlepsi przyjaciele, ale nie mogę im powiedzieć o tym, że spotykałam się z naszym wspólnym nauczycielem! Uznaliby mnie za skończoną idiotkę, chodź i tak wszystko co związane z "nimi" jest skończone więc wszystko jedno. 
-Może zatańczymy?- rzuciła Ali i spojrzała w kierunku coraz pełniejszego parkietu. Dopiła swój drink do końca z spojrzała na Mika. 
-Idźcie, ja zaraz do was dołączę- powiedziałam biorąc swój kieliszek do ręki. 
-Trzymamy cię za słowo!- krzyknął Mike odchodząc z Ali w stronę parkietu. Parsknęłam śmiechem właściwie to sama do siebie. Przyłożyłam kieliszek z  drinkiem do ust i lekko przechyliłam. Poczułam jak płyn lekko pali moje gardło. To co Mike zamówił nie należało do najsłabszych, ani dla najsłabszych. Nie wiedząc czemu zaśmiałam się ponownie sama do siebie. Wzięłam jeszcze mniejszy kieliszek z wódką- jak podejrzewałam i szybko, za jednym razem wypiłam ostry alkohol. Wstałam powoli od naszego stolika i udałam się bokiem sali do łazienki. Miałam wrażenie, że ktoś ciągle mnie obserwuje. Oh, dziwne, jesteś w klubie gdzie czai się masa podejrzanych i niebezpiecznych typów. Nie chcą myśleć o tym co mogłoby się stać, odgoniłam złe myśli i po chwili zatrzymałam się przed drzwiami od damskiej łazienki. Weszłam do środka, od razu mogłam zobaczyć pijane dziewczyny które poprawiały, a raczej starały się poprawić makijaż. Ja jakbym tyle wypiła nie ustałabym na nogach, a co dopiero malować szminką usta. Gdy również podeszłam do dość sporego lustra prawie jedna z nich przewróciła się na mnie. 
-Przepraszam- wybełkotała odsuwając się ode mnie. Druga zaczęła się śmiać. Posłałam im blady uśmiech i nic nie mówiąc stanęłam zboku i również zaczęłam poprawiać makijaż. Po chwili opuściły pomieszczenie śmiejąc się i gadając jakieś pierdoły. Nie chciałabym być na ich miejscu, w dodatku tutaj- w tym klubie. Zniżyłam głowę w celu znalezienia małych perfum. Niesforne brązowe kosmyki ciągle zasłaniały mi twarz co utrudniało mi znalezienie buteleczki. Gdy znalazłam psiknęłam się szybko nimi i schowałam je do mojej małej kosmetyczki. Odkręciłam jeszcze wodę w celu umycia rąk. Usłyszałam otwierające się drzwi. Kolejne pijane dziewczyny? Prawie pisnęłam gdy poczułam silne ręce oplatające moją talię. 
-Cii- ktoś szepnął mi do ucha i delikatnie przegryzł jego płatek. Silne perfumy uderzyły mi do nozdrzy. Znam je skądś.  
-Pachniesz cudownie- mruknął chłopak i przyssał się do mojej szyi. Wyrwałam się z jego ramion. Na szczęście był lekko wstawiony i poszło mi to z łatwością.
-Kochanie- mruknął i zrobił krok w moją stronę. 
-Hm?- mruknęłam z skrzyżowałam ręce na piersiach. 
-Wróćmy do siebie- powiedział smutnym głosem. Wywróciłam oczami i złapałam go za rękę. 
-Raczej tam- stwierdził i wskazał na jedną z kabin w łazience. Zaśmiałam się i pokręciłam głową z niedowierzaniem. Pijany James to najlepszy James.
-Chodź, Mike cię odwiezie- nie czekając na odpowiedź pociągnęłam za sobą bruneta i wyszliśmy z toalety. Sama nie wiem czemu to robię, nadal pamiętam wszystko co mnie z nim łączyło i szczerze bym to z chęcią wymazała. Przepchaliśmy się przez tłum to tańczących, to stojących ludzi i dotarliśmy w końcu do naszego stolika gdzie dostrzegłam Ali i Mika. Gdy blondynka nas zobaczyła, od razu wstała z miejsca i szybkim krokiem podeszła do nas. 
-Kylie- zaczęła niepewnie spoglądając na Jamesa.
-Nie- od razu rozwiałam wszystkie podejrzenia dziewczyny. 
-Okeyy- przeciągnęła, jej wzrok wędrował ze mnie na chłopaka i odwrotnie. 
-Dobra mniejsza- przegryzłam wnętrze policzka i przyciągnęłam do swojego boku zdezorientowanego bruneta. Rozglądał się cały czas dookoła i mruczał coś pod nosem. To niemożliwe, że tylko coś wypił. Zachowywał się jak małe dziecko porzucone w Disneylandzie. Nagle przy Ali pojawił się Mike, wyglądał na lekko zdezorientowanego i gdy zobaczył kto soi obok mnie tylko zmroził Jamesa spojrzeniem. Widocznie jemu też się to nie spodobało.
-Kylie- zaczął tak samo jak Ali. 
-Odwieść go do domu, proszę- spojrzałam błagającym wzrokiem na Mika. 
-Nie do domu- mruknął James tuż przy moim uchu i przyciągnął mnie do siebie. 
-Słuchaj- zwróciłam się do Jamesa.- teraz pojedziesz z Mike, odwiezie cię do domu, okey?- czułam się z jednej strony jak chora psychicznie, gadałam praktycznie do dorosłego faceta, a brzmiało to jakbym gadała z małym dzieckiem. 
-Ty też pojedziesz?- zapytał uśmiechając się, a na jego twarzy mogłam dostrzec promyczek nadziei. 
-Nie zabij go po drodze- ignorując słowa chłopaka, wyrwałam się z jego uścisku i spojrzałam tym razem na Mika. 
-Jasne- parsknął śmiechem. Podszedł do Jamesa i jak to zawsze mężczyźni robią poklepał go po plecach i zachęcił gestem ręki do kroku. 
-Chyba ty nie..- Ali mruknęła i gdy chciała dokończyć spotkała się z moim mrożącym spojrzeniem. 
-Oszalałaś!- krzyknęłam i uniosłam ręce do góry. 
-Przepraszam- powiedziała trochę nieśmiało.
-Może zatańczymy?-zaproponowałam od razu spoglądając na tłum dobrze bawiących się ludzi. Chociaż dziś chciałam zapomnieć o Justinie i dobrze się zabawić z Ali i Mikiem. 
-Um- jęknęła i wbiła wzrok w podłogę.- muszę tylko coś załatwić, na zewnątrz- dokończyła śmiejąc się nerwowo. Przymrużyłam oczy i spojrzałam na przyjaciółkę.
-Wszystko okey?- dopiero teraz zadałam sobie sprawę ile razy padło z moich ust czy z Ali, czy nawet z Mika pytanie na które i tak zawsze była ta sama odpowiedź- "Tak".
-Za minutę będę- powiedziała i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Złączyłam swoje usta w prostą linię i zrezygnowana obróciłam się w stronę parkietu. Moje ciało zderzyło się z  czyjąś klatką piersiową i prawie odleciałabym do tyłu, ale na szczęście zostałam w ostatniej chwili złapana przez sądząc po sile i dłoniach- chłopaka. Zaśmiałam się zakłopotanie i poczułam jak moje policzki zaczynają piec ponieważ ręka chłopaka znalazła się na mojej talii.
-Przepraszam- powiedziałam w stronę mojego "bohatera" i przeniosłam wzrok na niego. Z mojej buzi od razu zniknął uśmiech, a serce przyspieszyło tempa. W jednej sekundzie wszystkie wspomnienia powróciły, a w mojej głowie zaczęło huczeć jedno imię- Justin. 
 

5 komentarzy: